„Kryzysowa Pielęgniarka” Wywiad z Pielęgniarką pracującą w Norwegii od 3 lat.

Open Europe / Bez kategorii  / „Kryzysowa Pielęgniarka” Wywiad z Pielęgniarką pracującą w Norwegii od 3 lat.

„Kryzysowa Pielęgniarka” Wywiad z Pielęgniarką pracującą w Norwegii od 3 lat.

Jak to się stało, że wyjechałaś do Norwegii ?

To było tak, że na początku miała być Szwecja ale po drodze trafiła się reklama wyjazdu do pracy w Norwegii. Zdecydowałam się. Zaczęłam naukę języka przez Skype. Na początku miałam wątpliwości, jak można nauczyć się języka przez Skype? Czy to się w ogóle da ? Okazało się, że się da. Dałam radę pogodzić to z pracą, a pracowałam wtedy dość sporo na intensywnej terapii. Szczerze mówiąc teraz stwierdzam, że była to dla mnie lepsza metoda nauki, bo nie musiałam nigdzie jeździć. Po prostu wieczorem siedząc miło i wygodnie w fotelu z herbatą, łączyłam się przez Skype z lektorem.

Kiedy dokładnie zaczęłaś?

Dołączyłam do grupy pod koniec listopada 2016 roku i miałam 6,5 miesiąca kursu. Musiałam nadgonić grupę ale udało się na tyle, że stwierdzili, że ten język jest w porządku. Zaczynałam przygodę z Norwegią na końcu świata, tam gdzie trudno dotrzeć, gdzie trzeba 5 samolotami lecieć. To było Vadsø .To już jest ta granica z morzem górnym gdzie można do Svalbardu dopłynąć. Szczerze mówiąc nie miałam łatwego startu, to było ciężkie, wymagające  miejsce pracy. To był taki oddział dla pacjentów po szpitalnych. Ogólnie w Norwegii jest  bardzo mało szpitali i przez to po operacji starają się takiego pacjenta przenieść do innej placówki, bo nie mają tam miejsc. Dlatego w Norwegii funkcjonuje coś takiego jak dom opieki po szpitalny. To Nawet nie chodzi o rehabilitację , często dostaję pacjenta, który musi przyjmować antybiotyki dożylnie, albo który kończy leczenie szpitalne lub pacjentów terminalnych. Miałam też taki dom opieki trochę jak mały SOR czyli przyjeżdżali pacjenci z wypadków, z podejrzeniem zawału, czy poparzone dzieci. Po 3 miesiącach pobytu w Norwegii dostałam zadanie na dyspozytorni, słuchawki na uszy, system komputerowy przed oczy i działałam trochę jak nasz system 112. Musiałam wtedy decydować czy dany pacjent nadaje się do tego, żeby poczekać spokojnie do następnego dnia na lekarza, czy musi przyjechać do mnie i musimy go ogarniać. Także tak wygląda północ, północ musi radzić sobie sama. Oni mają wszędzie daleko. Ja nawet musiałam odebrać poród ponieważ była zima, drogi zamknięte z powodu ryzyka lawin a samolot nie wyląduje. Na początku pamiętam, że byłam przerażona wizją tego, że mam jechać na północ. Natomiast po tym czasie ja wiem, że północ jest najciekawsza jeżeli chodzi o pracę pielęgniarską, jak również o to co można tam zobaczyć.

Podobno na północy są najfajniejsi ludzie ?

Najcudowniejsi. To jest taki typ Norwegów, który wspominam z rozrzewieniem, do których zawsze jak wracam to mówią „ witaj w domu” . Naprawdę są przekochani, są otwarci na ludzi z zewnątrz .Oni mają problem żeby kogoś tam ściągnąć więc jak ktoś już przyjeżdża to z tej radości przyjmują z otwartymi rękoma.

Ilu miałaś pacjentów na osobę ?

No właśnie cudowne w Norwegii jest to , że nagle mam czas na wszystko z pacjentami, bo okazuje się że ja na dyżurze mam 3 pacjentów. Gdzie w polskim szpitalu nie zdarza się, że mam tylko 3 pacjentów do ogarnięcia. Przy czym koleżanka mi pomoże, bo jeżeli jest to pacjent leżący, to nie pójdę do niego sama więc na trzech pacjentów przy jednym ktoś mi pomoże. Do tego mam za każdym razem podnośniki i windy. Wszystko co trzeba jest, przestałam dźwigać. Także jest to ogromna różnica, bo nagle oprócz pielęgniarskich rzeczy typu zamawianie leków , wypełnianie papierologii itd.  ja mam czas dla pacjenta żeby z nim porozmawiać, pójść na spacer, pograć w szachy lub żeby pomóc koleżankom.  W Norwegii pacjenci nie muszą umierać sami. Jeżeli rodzina nie ma możliwości siedzieć przy pacjencie, to dom opieki organizuje osobę, żeby była przy nim cały czas, żeby nie umierał sam.  Jest to ogromna różnica w porównaniu do polskich warunków. To nie jest tak, że my Polacy jesteśmy bezduszni ale my nie mamy takich możliwości.

Czy jeszcze coś cię zaskoczyło w pracy w Norwegii ?

Dla większości polskich pielęgniarek jest zaskakujące, że nagle to ty jesteś tym szefem na oddziale, to ciebie wszyscy się pytają jeżeli czegoś nie wiedzą. Jeżeli trzeba o czymś zdecydować zapytają pielęgniarki, bo lekarz zazwyczaj jest na telefon lub raz w tygodniu. Jeżeli  widzę, że pacjent mi się pogarsza to moją działką jest, żeby zadzwonić do lekarza, powiedzieć mu wszystko o stanie pacjenta i rzeczywiście lekarz mi wierzy  w to co ja powiem i często zaordynuje pewne rzeczy już przez telefon i wtedy ja podaje leki. Lekarz wie, że jeżeli dzwoni pielęgniarka to ona wie co robi. Jeżeli ja mam wizytę lekarską raz w tygodniu w danym miejscu pracy to wiadomo, że lekarz mało wie o danym pacjencie. To ja przygotowuje mu listę, do których pacjentów idziemy, czym trzeba się zająć i on rzeczywiście tym się właśnie wtedy zajmuje. Bo on słucha tej pielęgniarki. To ja mam kontrolę nad wszystkimi lekami na oddziale, zarówno zwykłymi jak i narkotycznymi, bo to ja jestem tą szefową oddziału. Takie jest przekonanie, że kto ma wiedzieć jak nie pielęgniarka . Jeżeli rodzina pacjenta ma jakieś pytania to też przyjdą do pielęgniarki zapytać o stan pacjenta, dlatego że nie we wszystkich domach opieki lekarz jest na co dzień. Pielęgniarka jest zawsze i to jest normalne że udziela informacji o zdrowiu pacjenta, czego w Polsce nie możemy robić. Nie mówię, że chcę brać tą odpowiedzialność od razu ale to jest normalne że ja wiem, bo ja jestem z tym pacjentem cały czas. Jest to spora odpowiedzialność ale człowiek się nagle dowartościowuje, że po coś były te moje studia. Po coś w tej głowie wszystko siedzi i mogę tego użyć.

Ile masz pielęgniarek na zmianie ?

To różnie bywa w zależności od tego ile mam pacjentów. Ale na dniówce jest około 2 pielęgniarek. Czasami jestem 1 ale mam pod sobą pełno opiekunów medycznych. Szczerze, nie ma takiej potrzeby żeby było kilka pielęgniarek. Ja biorę pacjentów, którzy potrzebują jakiś pielęgniarskich czynności np. pójdę zrobić jednemu opatrunek , drugiemu podać leki a resztę pielęgnacyjnych rzeczy po prostu robią opiekunowie. Na tej zasadzie. W domach opieki może być bardzo zabieganie a może być naprawdę spokojnie. Ogólnie mam porównanie bo pracowałam przed wyjazdem w Polsce 6 lat i tu w Norwegii jest spokojniej, mniej bolą mnie plecy, nie dźwigam, czuję się bardziej doceniona za to co umiem, za to co mam w głowie.

W ilu miejscach pracowałaś w Norwegii ?

W 3 miejscach. Obecnie jestem w Trondheim. Ciężko jest powiedzieć jak  długo w danym miejscu się będzie, czasami są to 3 miesiące, a czasami cały kontrakt w zależności od zapotrzebowania. Zazwyczaj jest tak, że ta pierwsza praca jest wakacyjna ponieważ w tym okresie jest strasznie dużo zamówień. Natomiast od września  napływają zamówienia z dłuższym okresem zapotrzebowania i ta druga praca często bywa już placówką stałą.

Chcesz więcej informacji o pracy pielęgniarki w Norwegii ? Posłuchaj podcastu ➡ KLIKNIJ TUTAJ

Masz pytania ? Skontaktuj się: dziendobry@openeu.pl lub 669 111 406

 

 

 

 

 

 

 

LEAVE A COMMENT